Drodzy parafianie! Nie sposób opowiedzieć tego wszystkiego, co wydarzyło się przez ostatnie miesiące. Czas w Peru jest naprawdę wyjątkowy. Od marca mamy przyjemność dzielić go z dziewczynkami w żeńskim internacie. Żeby było sprawiedliwe, pół roku spędziłyśmy z chłopcami a drugie pół będziemy w La Casa Laura Vicuña, czyli internacie dla dziewczynek w Quebrada Honda, jest to nadal to samo dzieło i parafia tylko inny dom. Praca z dziewczynkami, zdecydowanie różni się od pracy z chłopcami. Jest odrobinę bardziej wymagająca, niemniej myślę, że warto. Dziewczynki bardzo doceniają naszą obecność, dużo się od siebie uczymy i zbudowałyśmy naprawdę fajne relacje.
Święta Wielkiej Nocy również były ciekawym przeżyciem. Niby to samo, ale jednak nie do końca. Nadal twierdzę, że Paruwiańczycy nie potrafią odpoczywać i porządnie świętować, bo pracowali w sklepach czy w polu nawet w Wielką Niedzielę. A my, przez całe Triduum mieliśmy tzw. "Pascua Juvenil" czyli program rekolekcyjny dla naszej młodzieży, w trakcie którego rozważaliśmy Słowo, modliliśmy się, tańczyliśmy, śpiewaliśmy- naprawdę bardzo wartościowy czas. A wieczorami odbywały się obchody Triduum Pachalnego. Nawet udało nam się wystawić przedstawienie Męki Pańskiej. Z relacji widzów wnioskujemy, że wyszło bardzo dobrze ? Oprócz tego była droga krzyżowa ulicami Quebrady, a w Niedzielę Palmową dziewczynki same przygotowały palmy na konkurs i... oczywiście wygrały.
A oprócz tego, zwykła proza codzienności pożegnaliśmy wolontariuszkę Marię Jezus (tak to jej imię) a przywitaliśmy Cecylie, dzieciaki dzielnie chodzą na katechezy i oratoria, my odwiedzamy chorych (raz w miesiącu z księdzem z Komunią Święta), w końcu zakończyła się budowa pieca i możemy zacząć robić wypieki, przybliżyłyśmy dziewczynkom trochę naszej kultury i tradycji oraz rozpoczął się sezon na kawę, a więc były zbiory.
W Peru dzień matki obchodzony jest w drugą niedzielę maja. Nasze dzieciaki również pamiętały o swoich mamach, przygotowując laurki, dzwoniąc czy wychodząc na wspólny obiad. Nasze mamy są dość daleko, bo ok. 11tyś. km, a więc w zastępstwie postanowiłyśmy odwiedzić samotne panie mieszkające w naszej parafii z drobnym podarunkiem. Należy także pamiętać o Mamie, która jest w niebie. Kult Maryi w naszej parafii jest bardzo silny, dużo modlimy się na różańcu, jest wiele figur czy podobizn Matki Bożej, a wszelkie problemy zawsze zawierzamy jej otwartemu sercu. 24 maja odbyło się Święto Maryi Wspomożycielki Wiernych, przygotowania trwały ponad miesiąc, dzieciaki przygotowywały prezentacje taneczne, również i my miałyśmy przyjemność zatańczyć Tinkusa na tegorocznym święcie (26:20 https://www.facebook.com/share/v/Fkwp535vwun68ViG/?mibextid=oFDknk), codziennie przed rozpoczęciem szkoły był uroczysty apel połączony z modlitwą i wniesieniem figury Maryi. W oczekiwaniu na to wydarzenie codziennie uczestniczyliśmy w nowennie i modlitwie różańcowej, by przygotować się jak najlepiej. Młodzież tego dnia otrzymała sakramenty, które są zwieńczeniem wielu miesięcy katechez i duchowego rozeznawania. Generalnie, do chrztu, komunii czy bierzmowania przystąpiły aż 43 osoby. Również mogę się pochwalić moimi dwiema pięknymi "córkami" Desireé i Heidy, dla których zostałam madriną czyli taką jakby matką chrzestną tyle, że z bierzmowania, to nazewnictwo bywa czasem skomplikowane.
Niedawno też obchodziliśmy kolejną rocznicę powstania miejscowości, w której mieszkamy. 3-dniowa celebracja obfitowała w wiele radosnych momentów. Były koncerty, marsze, mnóstwo tańca i muzyki, różnorodne konkursy oraz prezentacje lokalnych produktów m.in. miodów, dżemów czy kawy, która była motywem przewodnim tegorocznych obchodów. Dla całej wioski jest to ogromne wydarzenie i wszyscy chętnie się w nie zaangażowali. Dzieło, które prowadzą Salezjanie zostało uhonorowane medalem osobowości Yanatille przez lokalny rząd. Praca nasz wszystkich jest zauważalna i doceniania przez miejscową społeczność.
Gorąco Was pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za modlitwę. Również o Was pamiętam i składam wasze intencje tam u góry. Proszę dalej noście nas w sercach, zostały już nieco ponad dwa miesiące, bo w sierpniu wracamy. Wkrada się rutyna, zmęczenie i nie jest łatwo, ale to nie znaczy, że nie jest pięknie. Ciężko to dopiero będzie, jak trzeba będzie się pożegnać...
Hasta luego! Martyna ♡